Czytam Waszą dyskusję od samego początku i w końcu postanowiłam zareagowac. Hilton nie potrzebuje adwokata, bo sama dobrze sobie radzi, ale ataki na jej osobę, które obserwuję w tym wątku, sa dla mnie przesadzone. Dziewczyna napisała o swoim pedagogicznym doświadczeniu, podkreślając, że swoja pracę lubiła, jednak z osobistych pobudek, postanowiła z owej pracy zrezygnowac i przeniesc się do Norwegii. Chyba każdy ma do takich wyborów prawo? Czy ktokolwiek z nas może wartościowac wkład pracy, który był kiedys jej udziałem? Czy mamy prawo sarkastycznie gratulowac wyboru nowej drogi życia i zrezygnowania z kariery nauczycielskiej? Taką ocenę moga wystawic tylko uczniowie, rodzice i rada pedagogiczna szkoły, w której pracowała.
Skąd to zgryźliwe podejście co niektórych do zawodu nauczyciela? Sama miałam krótkie doswiadczenie w tej materii. Nie będę teraz opisywac okoliczności, a tylko podkreslę, że jest to zawód, który do lekkich nie należy. W wiekszych miastach klasy sa przepełnione. Grupka zainteresowanych tym co mówisz uczniów, musi poczekac na chec zdobywania wiedzy, bo znajdzie sie jakiś klasowy "wesoły" duet, który z radością rozwali ci zajęcia. Można teraz dyskutowac o kwestii zainteresowania uczniów prowadzona lekcją, można dyskutowac o pracy nad dyscypliną, mozna tez podyskutowac o materii totalnego olewactwa, który jest udziałem niektórych uczniów, mozna skrytykowac podejście do tematu rodziców, którzy próbe konfrontacji i szczerej chęci wspólnej pracy nad danym dzieciakiem, maja po prostu w nosie. Praca nauczyciela w Polsce nie jest lekka, tym bardziej, że zarobki, mówiac delikatnie, nie sa motywujace. Dlatego apelowałabym, żeby powstrzymac sie od pewnych komentarzy, jeżeli nie przezyło sie czegos na własnej skórze i tak naprawde nie ma sie o tym bladego pojęcia.
Co do Twojego głównego apelu Dino, to sie zgadzam, że nie można pozostac wobec tego obojetnym. System wymaga zmian, jak i pełnego zaangażowania wszystkich stron. Jednakże obawiam się, że tak tutaj, jak i w innych resortach, pomimo wielu dobrych chęci, nic sie nie zmieni, jeżeli nie bedzie na to funduszy. Smutne, ale prawdziwe.
Skąd to zgryźliwe podejście co niektórych do zawodu nauczyciela? Sama miałam krótkie doswiadczenie w tej materii. Nie będę teraz opisywac okoliczności, a tylko podkreslę, że jest to zawód, który do lekkich nie należy. W wiekszych miastach klasy sa przepełnione. Grupka zainteresowanych tym co mówisz uczniów, musi poczekac na chec zdobywania wiedzy, bo znajdzie sie jakiś klasowy "wesoły" duet, który z radością rozwali ci zajęcia. Można teraz dyskutowac o kwestii zainteresowania uczniów prowadzona lekcją, można dyskutowac o pracy nad dyscypliną, mozna tez podyskutowac o materii totalnego olewactwa, który jest udziałem niektórych uczniów, mozna skrytykowac podejście do tematu rodziców, którzy próbe konfrontacji i szczerej chęci wspólnej pracy nad danym dzieciakiem, maja po prostu w nosie. Praca nauczyciela w Polsce nie jest lekka, tym bardziej, że zarobki, mówiac delikatnie, nie sa motywujace. Dlatego apelowałabym, żeby powstrzymac sie od pewnych komentarzy, jeżeli nie przezyło sie czegos na własnej skórze i tak naprawde nie ma sie o tym bladego pojęcia.
Co do Twojego głównego apelu Dino, to sie zgadzam, że nie można pozostac wobec tego obojetnym. System wymaga zmian, jak i pełnego zaangażowania wszystkich stron. Jednakże obawiam się, że tak tutaj, jak i w innych resortach, pomimo wielu dobrych chęci, nic sie nie zmieni, jeżeli nie bedzie na to funduszy. Smutne, ale prawdziwe.